Podsumowanie ofert Liczba ofert: 3. |
![]() | Tylko Zdrowie. Wydanie Specjalne 2/2019 Na narty | Opracowanie zbiorowe | brak danych |
virtualo.pl | od 14.39PLN | ||
![]() Tylko Zdrowie. Wydanie Specjalne 2/2019 Na narty za 14.39 zł Cena: 14.39 zł
„Jak to możliwe, że kraj, w którym 4 mln obywateli jeździ na nartach, nie ma w tym sporcie sukcesów?” - tak od lat zaczyna się każdy tekst o mizernej kondycji polskiego narciarstwa alpejskiego. Nie wiem, skąd ta liczba, ciągle taka sama. Ale faktem jest, że amatorsko na nartach jeździ bardzo wielu Polaków. Większość tylko raz w roku przez tydzień, ale jednak. Spytajmy któregokolwiek z nich o nazwisko polskiego alpejczyka. Cisza. To może o kogoś, kto wygrał Puchar Świata? Wywalczył medal olimpijski? Też cisza.
W marcu tego roku brałam udział w zawodach No Limit Kasprowy. Oprócz amatorów startuje tam też zawsze grupa zawodowców. Tym razem wśród nich była najlepsza od lat polska alpejka Maryna Gąsienica-Daniel. Ten ją zagadnął, tamten poprosił o zdjęcie. Naszła mnie smutna refleksja: te zawody to jedno z niewielu miejsc, gdzie ta świetna zawodniczka jest w ogóle rozpoznawalna. Bo wśród tych 4 mln polskich narciarzy znajdzie się chyba nie więcej niż tysiąc prawdziwych kibiców tego sportu.
Gąsienica-Daniel dzięki wywalczonym w zeszłym sezonie punktom w tym roku miała startować w Pucharze Świata wśród 30 najlepszych zawodniczek giganta. Dobry numer startowy to większa szansa na sukces i gwarancja dla sponsorów, że zawodnik będzie pokazany podczas transmisji telewizyjnej. I w tym miejscu miałam napisać: „Drodzy Polacy! Kibicujmy Marynie! Przed telewizorami albo na żywo, bo wiele zawodów PŚ rozgrywanych jest w alpejskich kurortach, w których bardzo często sami jeździmy na nartach”. Niestety, narciarstwo to sport bardzo kontuzjogenny. Nasza zawodniczka we wrześniu złamała kość piszczelową. Do startów może wróci pod koniec sezonu. Dlatego zamiast „kibicujmy Marynie” napiszę „trzymajmy za nią kciuki”. I nie oburzajmy się, gdy w polskiej stacji narciarskiej natkniemy się na trasę zamkniętą z powodu treningu lub zawodów. Pomyślmy, że może tam teraz ćwiczy przyszły Małysz albo Kowalczyk narciarstwa alpejskiego. I za tych młodych zawodników też trzymajmy kciuki. |
![]() | Tylko Zdrowie. Wydanie Specjalne 2/2019 Na narty | Opracowanie zbiorowe | brak danych |
virtualo.pl | od 14.39PLN | ||
![]() Tylko Zdrowie. Wydanie Specjalne 2/2019 Na narty za 14.39 zł Cena: 14.39 zł
„Jak to możliwe, że kraj, w którym 4 mln obywateli jeździ na nartach, nie ma w tym sporcie sukcesów?” - tak od lat zaczyna się każdy tekst o mizernej kondycji polskiego narciarstwa alpejskiego. Nie wiem, skąd ta liczba, ciągle taka sama. Ale faktem jest, że amatorsko na nartach jeździ bardzo wielu Polaków. Większość tylko raz w roku przez tydzień, ale jednak. Spytajmy któregokolwiek z nich o nazwisko polskiego alpejczyka. Cisza. To może o kogoś, kto wygrał Puchar Świata? Wywalczył medal olimpijski? Też cisza.
W marcu tego roku brałam udział w zawodach No Limit Kasprowy. Oprócz amatorów startuje tam też zawsze grupa zawodowców. Tym razem wśród nich była najlepsza od lat polska alpejka Maryna Gąsienica-Daniel. Ten ją zagadnął, tamten poprosił o zdjęcie. Naszła mnie smutna refleksja: te zawody to jedno z niewielu miejsc, gdzie ta świetna zawodniczka jest w ogóle rozpoznawalna. Bo wśród tych 4 mln polskich narciarzy znajdzie się chyba nie więcej niż tysiąc prawdziwych kibiców tego sportu.
Gąsienica-Daniel dzięki wywalczonym w zeszłym sezonie punktom w tym roku miała startować w Pucharze Świata wśród 30 najlepszych zawodniczek giganta. Dobry numer startowy to większa szansa na sukces i gwarancja dla sponsorów, że zawodnik będzie pokazany podczas transmisji telewizyjnej. I w tym miejscu miałam napisać: „Drodzy Polacy! Kibicujmy Marynie! Przed telewizorami albo na żywo, bo wiele zawodów PŚ rozgrywanych jest w alpejskich kurortach, w których bardzo często sami jeździmy na nartach”. Niestety, narciarstwo to sport bardzo kontuzjogenny. Nasza zawodniczka we wrześniu złamała kość piszczelową. Do startów może wróci pod koniec sezonu. Dlatego zamiast „kibicujmy Marynie” napiszę „trzymajmy za nią kciuki”. I nie oburzajmy się, gdy w polskiej stacji narciarskiej natkniemy się na trasę zamkniętą z powodu treningu lub zawodów. Pomyślmy, że może tam teraz ćwiczy przyszły Małysz albo Kowalczyk narciarstwa alpejskiego. I za tych młodych zawodników też trzymajmy kciuki. |
![]() | Tylko Zdrowie. Wydanie Specjalne 2/2019 Na narty | Opracowanie zbiorowe | brak danych |
virtualo.pl | od 14.39PLN | ||
![]() Tylko Zdrowie. Wydanie Specjalne 2/2019 Na narty za 14.39 zł Cena: 14.39 zł
„Jak to możliwe, że kraj, w którym 4 mln obywateli jeździ na nartach, nie ma w tym sporcie sukcesów?” - tak od lat zaczyna się każdy tekst o mizernej kondycji polskiego narciarstwa alpejskiego. Nie wiem, skąd ta liczba, ciągle taka sama. Ale faktem jest, że amatorsko na nartach jeździ bardzo wielu Polaków. Większość tylko raz w roku przez tydzień, ale jednak. Spytajmy któregokolwiek z nich o nazwisko polskiego alpejczyka. Cisza. To może o kogoś, kto wygrał Puchar Świata? Wywalczył medal olimpijski? Też cisza.
W marcu tego roku brałam udział w zawodach No Limit Kasprowy. Oprócz amatorów startuje tam też zawsze grupa zawodowców. Tym razem wśród nich była najlepsza od lat polska alpejka Maryna Gąsienica-Daniel. Ten ją zagadnął, tamten poprosił o zdjęcie. Naszła mnie smutna refleksja: te zawody to jedno z niewielu miejsc, gdzie ta świetna zawodniczka jest w ogóle rozpoznawalna. Bo wśród tych 4 mln polskich narciarzy znajdzie się chyba nie więcej niż tysiąc prawdziwych kibiców tego sportu.
Gąsienica-Daniel dzięki wywalczonym w zeszłym sezonie punktom w tym roku miała startować w Pucharze Świata wśród 30 najlepszych zawodniczek giganta. Dobry numer startowy to większa szansa na sukces i gwarancja dla sponsorów, że zawodnik będzie pokazany podczas transmisji telewizyjnej. I w tym miejscu miałam napisać: „Drodzy Polacy! Kibicujmy Marynie! Przed telewizorami albo na żywo, bo wiele zawodów PŚ rozgrywanych jest w alpejskich kurortach, w których bardzo często sami jeździmy na nartach”. Niestety, narciarstwo to sport bardzo kontuzjogenny. Nasza zawodniczka we wrześniu złamała kość piszczelową. Do startów może wróci pod koniec sezonu. Dlatego zamiast „kibicujmy Marynie” napiszę „trzymajmy za nią kciuki”. I nie oburzajmy się, gdy w polskiej stacji narciarskiej natkniemy się na trasę zamkniętą z powodu treningu lub zawodów. Pomyślmy, że może tam teraz ćwiczy przyszły Małysz albo Kowalczyk narciarstwa alpejskiego. I za tych młodych zawodników też trzymajmy kciuki. |